"FIRE IN THE CROWD" HAT AMONG THE BEST DRESSED DANDIES OF POLAND


W zeszłym tygodniu miałam niewątpliwą przyjemność uczestniczyć w piątej już edycji wydarzenia WARSZAWA POD KRAWATEM. Jak należało oczekiwać, kolejna edycja zgromadziła mnóstwo fantastycznie ubranych Panów i całkiem sporo Pań.
Panowie prezentowali tak wiele nieprawdopodobnych zestawów, że nie śmiem nawet pokusić
się o ich opisywanie. Zresztą zdjęcia  Kasi Purchalak oddają wszystko- i detale, i emocje,
i piękno całej idei WARSZAWY POD KRAWATEM.
Ci, którzy dziwić się mogą moim zachwytom i peanom na cześć ów spotkania, zrozumieliby
co czuję na widok muszek kolorowych, krawatów wzorzystych i soczystych, poszetek z myszkami miki, kwiatkami i innymi wzorkami, kwiatów w butonierkach, skarpetek przyciągających wzrok
i czarnych golfów w towarzystwie marynarek....
Dużo można by pisać.
Ja sama uwielbiam te spotkania.
Uwielbiam ludzi, którzy przywiązują wagę do swojego wyglądu. Niby mówi się, że nie szata zdobi człowieka- bo nie, ale w dzisiejszym świecie plastikowych butów, poliestrowych ubrań, chemicznego jedzenia i całego życia w gigantycznym pośpiechu, zatrzymanie się na kilka godzin w świecie ludzi, którzy czerpią radość z dbania o siebie i obcowania z innymi sobie podobnymi, z ludźmi dzielącymi się dobrymi emocjami, uśmiechem, wiedzą na tematy różne, z ludźmi, którzy przyjeżdżają z całej Polski i z zagranicy tylko po to by porozmawiać i posłuchać tego, co mają do powiedzenia inni- specjaliści w swoich dziedzinach- bezcenne.
Dla mnie na pewno.
Przyjemnością niewątpliwą było dla mnie wysłuchanie wykładu Pana Adama Jarczyńskiego, prowadzącego bloga DOBRE MANIERY 24. Nie dość, że Pan z wielką kulturą bycia i słowa, to jeszcze zabawny i po prostu uroczy.
Kto był, ten wie, że tatuowanie skóry jest wielką sztuką. Ale nie o ludzkiej skórze tu mówię, tylko
o skórze na niesamowitych, robionych na zamówienie torbach męskich firmy Malton& Kielman.
Detale i szczegóły i miłość do tej sztuki zobaczycie- choć namiastkę- na zdjęciach Kasi.
I to są te chwile, dla których warto się zatrzymać, popatrzeć, popodziwiać to, co ludzie potrafią stworzyć. Warto. Naprawdę.
Ja to odbieram w sposób szczególny, bo sama tworzę rzeczy unikatowe.
Sprawia mi niebywałą przyjemność oglądanie rzeczy innych. Tak już mam.

 
 

Ale największą radość czerpię z kontaktów z ludźmi.
W najśmielszych marzeniach nie wyobrażałam sobie kiedyś, że przez moje kapelusze
i inne nakrycia głowy poznam tyle fantastycznych osób.
Zawsze powtarzam, że kapelusz ma moc. Bo- jeśli jest wart uwagi- przyciąga spojrzenia.
I jak się okazuje- przyciąga ludzi, którzy nie mogą się powstrzymać i muszą przystanąć i popatrzeć.
Przypuszczam, że gdybym nie była osobą otwartą na innych i nie miałabym wiecznego uśmiechu
na twarzy, kontakt ten nie byłby tak oczywisty, jednak tak zostałam stworzona i tak już mam,
że przyciągam do siebie bardzo interesujące osobistości :-)
I uwierzcie- nie ma większego komplementu dla kobiety, niż -W DZISIEJSZYCH CZASACH pełnych zazdrości i hejtu- usłyszeć OD DRUGIEJ KOBIETY ( niejednej!!!): ALE PIĘKNIE PANI WYGLĄDA! ALE MA PANI PIĘKNY KAPELUSZ! CZY MOGĘ SOBIE Z PANIĄ ZROBIĆ ZDJĘCIE!
Niektórym zapewne wyda się to zabawne, ale ja cenię sobie taką otwartość, bo w czasach porozumiewania się LUBIĘ/ NIE LUBIĘ jednym kliknięciem palca, takie okazywanie ludzkich emocji znaczy bardzo wiele. I dla mnie jest to sygnał, że to, co robię, robię dobrze:-)
Koniec kropka.



Dorzucić słów kilka o moim kapeluszu przy tej okazji muszę.
Bo na tą właśnie wyjątkową okazję "FIRE IN THE CROWD" powstał.
Rzecz to oczywista, że kapelusze i nakrycia głowy mają swój czas i miejsce.
Na spotkanie w porze lunchu kapelusik filcowy, z woalką i piórkami, w kolorze czerwieni Ferrari
jest nakryciem głowy idealnym.
Zakładając oczywiście, że mamy odwagę ubrać coś, co nie dość, że przyciąga uwagę swoim
kolorem, to i rozmiar ma wbrew pozorom dość słuszny. I co więcej- sprawia, że na pierwszy rzut
oka wyglądam jak mała, nowoczesna czarownica:-)
Ale czy ja mam z tym problem?
Żadnego absolutnie.
Co myślą zazdrośnicy i hejterzy nie interesuje mnie absolutnie, a wielbicielki ściskam ciepło
i zapraszam do mojego atelier i stworzenia czegoś może mniej szalonego, ale zawsze jedynego
i wyjątkowego.

 

 

 

Wracając do WARSZAWY POD KRAWATEM i mężczyzn i mody męskiej...
Cóż. Stałam się jej absolutną wielbicielką dawno już temu, dandysów wyłowię z szarego tłumu zawsze, podziwiać starania wyróżnienia się będę nieustannie, a przyklaskiwać najbardziej będę
tym wszystkim Panom, którzy mimo bardzo młodego wieku nie wstydzą się być sobą.
Brawo dla nich szczególnie.
I niech WARSZAWA POD KRAWATEM przyciąga coraz więcej miłośników mody męskiej,
a także Pań, które niejednokrotnie są tym pierwszym i najważniejszym krytykiem swojego Mężczyzny.




Kończę mój wywód dzisiejszy i zostawiam Was ze zdjęciami Kasi Purchalak.
One mówią więcej, niż tysiące słów. Pokazują to, czego normalnie byśmy nie dostrzegli.
Te właśnie zdjęcia "kupiły" moją miłość do WPK.
Sprawiły, że mężczyzna wymuskany i dopieszczony w kwestii wyglądu dzisiaj jawi mi się jako
ktoś absolutnie wśród tłumu smutku niezbędny!
Mężczyzna ubrany z klasą, zachowujący się z klasą, mężczyzna z poczuciem humoru- bo żaden najlepszy garnitur i najdroższe buty, zegarki i samochody poczucia humoru nie zastąpią, mężczyzna
z uśmiechem na twarzy, to jest to, czego spodziewać się można przychodząc na wydarzenie WARSZAWA POD KRAWATEM.
Dziękuję Janowi Adamskiemu, Albertowi Borowieckiemu I Rafałowi Przetakowi za zaproszenie
i gościnę. A Kasi i Piotrowi z KPMultimedia Creative Marriage Productions dziękuję szczególnie
za pokazanie mojej radości i tych wszystkich pozytywnych emocji i dobrej energii ludzi wokół!
Jesteście niesamowici!

 

 

Rafał Przetak, Albert Borowiecki, Jan Adamski- WARSZAWA POD KRAWATEM

Ania i Karol Rzeszutko- KRUPA &RZESZUTKO SZYCIE MIAROWE

 

 
 
 
 
Jedno z moich ulubionych zdję- Albert Borowiecki










 
 














 








 
 










 
 

Komentarze

Popularne posty