MADEMOISELLE LADURÉE, MADAME HERMÉ





Paris.

Fascinating. Sophisticated. Stylish. Memorable. Romantic.
And what is more- adorably sweet in its intense beauty.
Just like my hat "Mademoiselle Ladurée, Madame Hermé" I am presenting you today.

Striding down the avenues of  this impeccably chic city, seeking the "shopping pearls", 
you will be surrounded by tiny, little, middle and huge shops with windows like pages from fairytales of your childhood.
French are masters of presenting the beauty of the tiniest speckle of dust in such a way that when looking at it, you feel as if it was the Koh-I-Noor diamond. And once you bought the marvelous Louboutin nudes, Birkin from Hermes, Chanel jacket and you suddenly dream of the box of macarons from the very famous Ladurée or Hermé Chocolatier, it will be wrapped just like the box of delicacies should be- into an alluring box with a lovely ribbon.
Just as little, yet so much.

"Mademoiselle Ladurée, Madame Hermé" hat is my secret, delightful box of wonders.
Magical symbol of the beauty hidden inside every single woman.
Looking at my gorgeous model putting this hat on was like opening such a box.
My eyes opened wide, I stopped breathing for a second and then was just WOW!
Believe me- hats have the power. They can change you and your life.
They can give you such a kick and such an energy, you would never ever suspect
to be hiding inside of your entire YOU.
The only thing you  have to do is TO TRY THE HAT ON!
This one or any other. As long as it is simply gorgeous!


Last week a stylist of a very famous actress came to my atelier and took a few hats.
She came back with an info that the actress said: "I AM NOT A HAT WOMAN".
I laughed inside as this particular woman is exactly the one who would look like
a Hollywood star in any hat from my atelier. But she simply did not know the basic truth-
unless you try "Mademoiselle Laduré, Madame Hermé,
my bewitching "Madame B. at the Tiffany's" turban or whatever hat catches your attention,
you must never ever say such thing!
Aleksandra- my cameleon model-did exactly the same thing as I first met her in my atelier.
I am not able do describe her astonishment and my amazement when she started trying
all the hats for the session. My atelier entered a woman, who said she looks good in hoods only(sic!).
A while later the atelier left a woman who transformed from a green caterpillar
into the most beautiful butterfly just in a few seconds.
Magic. Box with a ribbon. Pandora box.
My hats...

This particular one presented today has been my DREAM TO CREATE since the moment
I had read a letter from Anya Caliendo saying "there will be one hat of your dreams to design".
But it was not created in America. It would not even be possible.
Quite a time passed until I was ready. And a lot of time it took me to create it.
But I am extremely happy with it.
Made of four colours of silk velvet tied with a black, velvet ribbon.
Chic, sexy and so feminine. So very, very French.
Made in Poland:-)

Welcome my "MADEMOISELLE LADURÉE,  MADAME HERMÉ" beauty.

P.S.
Before this beauty was presented to the worldwide audience, two new versions were already sold to France!!!

Paryż.
Fascynujący. Wyrafinowany. Stylowy. Niezpomniany. Romantyczny.
Co więcej- uroczy w swym bezgranicznym pięknie.
Jak mój zjawiskowy kapelusz "Mademoiselle Ladurée, Madame Hermé",
który prezentuję Wam dzisiaj.

Krocząc alejami tego nieskazitelnie szykownego miasta w poszukiwaniu perełek zakupowych, ze wszech stron otoczone będziecie maleńkimi, małymi, średnimi i gigantycznymi sklepami z oknami wystawowymi wyglądającymi jak strony z baśni dla dzieci.
Francuzi są mistrzami prezentowania najmniejszego nawet pyłku kurzu w taki sposób, że patrząc na niego wydaje Wam się, że jest to co najmniej diament Koh-I-Noor. I kiedy już kupicie swoje wymarzone Louboutin'y, Birkin od Hermes'a, żakiecik Chanel i nagle zamarzycie o słodziutkim makaroniku Laduree czy delicjach od Hermé, zapakowane z pewnościa będą tak, jak rarytasy zapakowane być powinny- po francusku- z klasą, w urzekający kartonik z piękną wstążeczką.
Tak mało, a jednak tak wiele.


Kapelusz "Mademoiselle Ladurée, Madame Hermé" jest dla mnie takim właśnie czarodziejskim, tajemniczym pudełeczkiem cudów.
Magicznym symbolem piękna ukrytym w każdej bez wyjątku kobiecie.
Patrzenie na moją śliczną modelkę wkładającą ten kapelusz na głowę, był jak otwieranie wymarzonego prezentu niespodzianki. Oczy moje szeroko otwarte, oddech wstrzymany na kilka sekund, a później już tylko wielkie WOW!
Uwierzcie mi- kapeluszę mają siłę! Mogą zmienić Ciebie i Twoje życie. Mogą dać Ci takiego wielkiego, przysłowiowego "kopa" i taką masę pozytywnej energii, o jakiej nawet nie myślałaś, że drzemie w Tobie! Nie mówiąc już o fakcie oczywistym, że kapelusz dodaje absolutnej klasy! Absolutnej!
Jedyne, co musisz zrobić, to PRZYMIERZYĆ KAPELUSZ!! Nie byle jaki oczywiście. Taki "pięciominutowy"- jak nazywam te nudne, staromodne, źle wykończone filcowe straszydełka- sprawi, że uciekniesz sama od siebie z krzykiem! Nie! KAPELUSZ MUSI BYĆ NOWOCZESNY! ZJAWISKOWY! PIĘKNY! Nawet czarny- ale powalający! Taki, że patrząc na niego zrobisz wszystko,żeby go posiadać! Zapuścisz włosy nawet! Mam taką Klientkę ;-)

W zeszłym tygodniu przyszła do mojego Atelier stylistka jednej z naszych pięknych, aktorek i porwała kilka moich kapeluszy dla ów Pani do przymierzenia. Wróciła z informacją, że Pani stwierdziła: "NIE JESTEM KAPELUSZOWA!". Uśmiałam się, jako że ta szczególna Pani jest naprawdę kobietą, która wyglądałaby jak gwiazda w każdym z kapeluszy z mojego Atelier. Nawet najmniej poważnym! Nie znała niestey tej jednej jedynej, podstawowej prawdy- dopóki nie ubierzesz "Mademoiselle Ladurée, Madame Hermé", mojego żółtego turbanu " Madame B. At Tiffany's" czy jakiegokolwiek innego, który zwróci na siebie swą uwagę- nie wolno mówić takich rzeczy!!!
Aleksandra- moja piękna modelka zrobiła dokładnie to samo, gdy po raz pierwszy spotkałyśmy się w Atelier. Weszła i stwierdziła ze smutkiem, że ona już ubierała kapelusze i wyglądała strasznie! Nie były wprawdzie takie jak moje (!) ale ona wygląda dobrze jedynie w kapturach (sic!).
Nic dodać nic ująć.
Nie jestem w stanie opisać Wam gigantycznego zaskoczenia, horrendalnego zdziwienia i totalnego zauroczenia jakie pojawiło się na twarzy tej Kobiety, gdy zaczęła mierzyć wszystkie kapelusze do sesji.
Do mojego Atelier weszła dziewczynka- obrazowo rzecz ujmując " zieloniutka gąsieniczka" :-).
Wyszła zjawiskowa Kobieta. Motyl w najpiękniejszym stadium rozkwitu.
I nie ma tu nic do rzeczy wiek, makijaż czy cokolwiek o czy teraz sobie myślicie.
Magia. Czary. To tajemnicze pudełeczko ze śliczną kokardką. Puszka Pandory.
Moje kapelusze po prostu....


Kapelusz, który dzisiaj Wam prezentuję był moim MARZENIEM DO SPEŁNIENIA od chwili, kiedy po raz pierwszy przeczytałam list od Anya Caliendo, w którym napisała, że w trakcie zajęć stworzymy kapelusz marzeń. Jednak w Ameryce on nie powstał. Nie byłoby to nawet możliwe.
Dość dużo czasu upłynęło zanim byłam gotowa go stworzyć.
A dzisiaj jestem z niego szalenie dumna.
Powstał z czterech pastelowych kolorów jedwabnego weluru i czarnej aksamitnej wstążki.
Sexy, chic i bardzo kobiecy. Taki całkiem francuski.
Made in Poland :-)

Przedstawiam Wam moją ślicznotkę "MADEMOISELLE LADURÉE,  MADAME HERMÉ" !

P.S.
Zanim jeszcze zdążyłam przedstawić ją światu- dwie podobne wersje poleciały już do Francji !!!



CREDITS:
photo: Aneta Arkit-Photography
make up: Agnieszka Michalska
hair stylist: En Studio Edyta Nickiewicz
retouch: ARKIT STUDIO
model: Aleksandra Adamska




Komentarze

Popularne posty