LALLU CHIC ATELIER OPENS IN WARSAW!!!



English version below

No i nadszedł ten czas. Przeprowadzam się do Warszawy.
Mówiąc szczerze- jestem zarówno szczęśliwa jak i przerażona.
Szczęśliwa, ponieważ prowadzenie takiego biznesu jak moje modniarstwo jest o wiele łatwiejsze w dużym mieście.
Warszawa jest miastem kolorowych, odważnych ludzi. Zdecydowanie bardziej kolorowych niż w innych miastach.
I noszenie kapelusza tam nie jest niczym niezwykłym.
A właściwie jest bardzo trendy:-) Mam w Warszawie swoje Klientki, więc sądzę, że będą bardzo szczęśliwe mogąc
zadzwonić kiedy tylko chcą i porozmawiać o swoich marzeniach. Kapeluszowych:-)
A boję się, bo... Cóż. Tak drastyczna zmiana w naszym życiu zdecydowanie później,
niż w wieku lat 18, nie jest tak łatwa jakby mogło się wydawać. Ale jakby nie było- jest to kolejne życiowe wyzwanie. Wychodzenie ze strefy komfortu. Z bezpiecznego pudła:-)
Na szczęście posiadam zdolność do uśmiechania się.
Do otaczania się radosnymi, optymistycznymi, szczęśliwymi osobami, więc mam nadzieję, że przeprowadzka do stolicy
 mego pięknego kraju przyniesie mi więcej dobrego,
niż mogłabym oczekiwać.
I niech tak się stanie.

A za całą moją przeprowadzką kryje się jedna zabawna historia.
Dawno temu, kiedy próbowałam pokochać Warszawę,
zajechałam na Saską Kępę.
Jedyna dzielnica, która naprawdę lubię.
Takie maleńkie miasteczko w dużym mieście.
Jedna główna ulica, kilka mniejszych bocznych, kawiarenki, restauracje, kwiaty, przedwojenne budynki. Dzielnica z klimatem. Jedyna, w której się zakochałam i jedyna, w której zamarzyło
mi się mieć swoje atelier.
I jak mówi moja guru modniarstwa- Anya Caliendo-
MIEJ WIELKIE MARZENIA!
To zamarzyłam i ....

Są w Warszawie takie dwie Panie.
Ukrywają się pod nazwą DAMOSFERA.
Wesołe, szczęśliwe, pozytywnie zakręcone Kobiety.
Nie wspomnę nawet, że kochają kapelusze!
Tak jak ich Mamy, Babcie i Ciocie. I noszą je!!!!
A że w ich logo jest Pani w kapeluszu- pewnego dnia polubiłam
ich stronę.
Miesiąc temu Kasia postanowiła zamówić kapelusz.
A że akurat byłam w Warszawie z kilkoma dla mojej Klientki, umówiłyśmy się na kawę. Na Saskiej oczywiście.
Wpadłam do małej kawiarenki z tymi pudłami kapeluszowymi. Zobaczyłam dziewczyny po raz pierwszy i po pięciu minutach czułam się jakbym znała je od nie wiem jak dawna.
Zaczęłyśmy rozmawiać, dziewczyny zaczęły przymierzać kapelusze- śmiechu co niemiara. I tak od słowa do słowa powiedziałam, że szukam miejsca na moje atelier na Saskiej.
Dzień później zadzwoniła Kasia z informacją, że ma dla mnie miejsce! Tam!!! Na mojej wymarzonej Saskiej Kępie!!!
Więc jeśli ktokolwiek, kiedykolwiek powie mi, że marzenia
się nie spełniają, zaśmieję go na śmierć!
Nic nie zdarza się przypadkiem! Marzenia zawsze się spełniają! Pamiętajcie o tym.
A jeśli Waszym marzeniem przez przypadek jest kapelusz, fascynator czy inna ozdoba na głowę- Zadzwońcie! Umówcie się na spotkanie, a Wasze marzenie też się spełni!





And so the time came. I am moving to Warsaw.
To be honest- I am both happy and afraid.
Happy, because running this kind of business is much easier
in big cities.Warsaw is the city of colourful people.
Definitely more colourful than in any other cities.
And wearing a hat there is nothing unusual.
It is rather very trendy:-)
I have my clients there so I can imagine how happy they are
to have the possibility to make an appointment any time they
want to talk about they dreams. Hats I mean:-)


And afraid... Well. Changing life so dramatically much
later than being 18 is not as easy as it may seem.
But yes- it is another challenge in life.
Coming out of the safe zone- safe box.
Luckily I have the ability to smile. To gather optimistic, smiling, happy people around me, so I hope moving to the capital city
of my great country will do more good than I expect. Let it be so.


And there is one funny story behind...


A long time ago- when I started trying to love Warsaw,
I went to Saska Kępa. The only district of this city which I truly love. A little village town in the city. One main street, 
a few shorter ones, cafes, restaurants, flowers and
'before war' buildings.A district with a climate.
The only one a fell in love with and the only one which I dreamt about to have the atelier in.
And as my millinery guru- Anya Caliendo says: DREAM BIG!
So I did. Started dreaming and.....


There are two ladies on FB hidden by the name DAMOSFERA. Funny, happy, positively crazy women. Not to mention that loving hats as they Aunts, Mums, Grandmums! And wearing them!!!
And because in their logo there is a hat-
I onced gave the site my LIKE.
About a month ago Kasia- one of the above mentioned ladies
asked me if she could order a hat.
I was at that time in Warsaw with some of my hats for another client. So we met at the cafe- on Saska Kępa of course:-)
I enetered the tiny place with my hat boxes. Saw the girls for the first time but within five minutes I felt as if I knew them for soooo long. We started talking, they started trying on the hats- so much fun it was! And in the meantime I mentioned of course that I am looking for a place for my atelier in Saska.
The very next day Kasia called and told me that there is place for me! There! In my dreamed of Saska! And if someone ever tells me that dreams do not come true, I will laugh them to death!
Nothing happens without a reason! 
Dreams always come true! Remember that!
And if by accident you dream about THE HAT- just give me a call! We'll make an appointment and your dreams will come true, too!










Komentarze

Popularne posty