"PEARL GODESS" I ALICJA W ŁAZIENKACH KRÓLEWSKICH


Kiedy planujesz swój ślub dwa lata, z różnych- mniej lub bardziej zabawnych przyczyn-
przekładasz ów ważne wydarzenie najpierw na inną porę roku, później w inne miejsce świata,
po to, by w końcu- wraz z nadejściem śnieżnej zimy zdecydować się powiedzieć TAK,
i zostają Ci dwa króciutkie tygodnie, a w szafie zjawiskowa suknia i bajeczne, XVIII-o wieczne kolczyki z perłą, a niebanalnego nakrycia głowy wciąż brak....
Znajdujesz numer do Hani Bulczyńskiej, modystki couture, wpadasz z wielkim, serdecznym uśmiechem na twarzy, z suknią w niesamowitym kolorze pudrowego, delikatnie łososiowego różu
do pracowni kapeluszy, siadasz spokojnie i.....


... na Twych kolanach pojawia się perłowy jedwab w idealnie dobranym kolorze,
wizja fascynatora z ręcznie wycinanych kwiatków, ustalona jest fryzura, czas odbioru kilka dni PRZED i ... idziesz spokojnie do domu:-)
Po upływie wyznaczonego czasu, historii z opornymi fryzjerami, zjawiasz się po odbiór gotowego niemal nakrycia głowy, rozglądasz się po pracowni, dostrzegasz COŚ Z WOALKĄ... i nagle dochodzisz do wniosku, że ta poprzednia wizja jednak nie była do końca dobra.
Bo ta nowa wizja, w zmienionym kształcie i KONIECZNIE Z WOALKĄ,
będzie zdecydowanie lepsza! Tak.....


Tak zaczęła się moja znajomość z Kobietą niezwykłą. Usiadłyśmy, rozmawiałyśmy tak, jakbyśmy znały się od wieków, przepiękny fascynator "PEARL GODDESS" powstał wspólnie w naszych głowach w ciągu minut kilku, i na początku lutego, w Łazienkach Królewskich stanęła przy boku swego partnera, w towarzystwie swych dzieci i najbliższych, i wzięła ten planowany od dawien dawna ŚLUB :-)


Przedstawiam Wam pierwszą w tym roku Pannę Młodą LALLU CHIC- Marzenę.
Oglądając te zdjęcia autorstwa kolejnej niezwykłej kobiety- Patrycji Woy, zrobione we wnętrzach Pałacu Myśliwskiego, w Oranżerii i Pałacu na Wodzie, mam wrażenie, jakbym cofnęła się w czasie. Widzicie Boginię. W zwiewnej sukience z plisowanego muślinu.
W oryginalnym wianku z granatową woalką. Wszystko dobrane idealnie.
Proste. Eteryczne. Niebywale eleganckie. I to światło wpadające przez olbrzymie okna...
Ta magia widoczna w odbiciu w lustrze... Bajka.


W każdym niemal poście piszę, że kocham moją pracę.
Bo jak jej nie kochać, kiedy nie dość, że robię to, co uwielbiam, to rzucane mi są tak niebanalne wyzwania i w dodatku mam okazję poznać nietuzinkowe, ciekawe, silne kobiety,
z których każda jest inną historią. Każda zostawia swój ślad. Każda uczy i daje mi niesamowitą energię do działania zawsze i każdego dnia.
Dziękuję Alicjo.






Komentarze

Popularne posty